Nie zabijajcie naturalnych liderów
Aktywny lider społeczny potrafi reprezentować obywateli. Jest jednak sola w oku partyjnych kacyków. Bo to oni układają w Polsce listy wyborcze i nie chcą liderów społecznych, ale grzecznych potakiwaczy swojej władzy.
Żołdacy weszli do wioski i brutalnie zgwałcili wszystkie kobiety, oprócz jednej, która stawiała opór napastnikowi. Zabiła go i ścięła mu głowę.
Gdy agresorzy ukończyli swoją misję i wrócili do swoich jednostek, wszystkie okaleczone kobiety wyszły z płaczem ze swoich domów, zabierając swoje podarte ubrania, oprócz jednej.
Ona przyszła z głową żołdaka w rękach, a jej oczy były pełne dumy, i rzekła do nich: Myśleliście, że pozwolę mu się zgwałcić, zniewolić, udręczyć? Nie. Ja walczyłam i wy też powinniście.
Wiejskie kobiety spojrzały na siebie i stwierdziły, że należy ją zabić, żeby nie była dumna ze swojej ceny i żeby mężowie nie pytali, jak wrócą z pracy, dlaczego nie stawialiście oporu, jak ona.
Zabijają swój wstyd z poddaństwa.
Do dzisiaj społeczeństwa zabijają swój wstyd, poddaństwo przemocy, mordując i izolując każdego honorowego człowieka, aby nie było świadka ich korupcji, nietolerancji, strachu, ukrycia tchórzostwa i prawdy.
Tak poprzez walkę wstydu swojego postępowania z ludźmi honoru upadły ideały społeczne w Polsce. Tak się dzieje wszędzie.
Kto tylko ma odwagę, ma pomysły, potrafi je wdrażać, wyróżnia się pozytywną inicjatywą, natychmiast jest na celowniku zazdrosnych mas nieudaczników.
Słyszę, przecież to ubek, komunista, oprawca stanu wojennego, krzyczą jedni, kariera mu się marzy, tylko się promuje, mówią inni. Nie ma tu znaczenia prawda.
Ludzie braku honoru i wstecznictwa zazdroszczą każdej aktywności innym i walcząc, wierzą w każdą plotkę, aby tylko znaleźć argumenty do poniżenia i zabicia inicjatywy pojawiających się autentycznych liderów.
Przyjrzyjcie się, jak ludzie bogoojczyźnianej Polski Kaczyńskiego potrafią niszczyć Lecha Wałęsę, czy Donalda Tuska. Jak wściekły atak, potrafią przepuścić na Klaudię Jachirę, Igora Tuleję, Wadima Tyszkiewicza, Pawła Kasprzaka, Szymona Hołownię i wielu innych. Przyznam szczerze, że z nimi właśnie chciałbym budować mój odnowiony świat aktywnego i uczciwego życia w prawdzie.
Tymczasem parafianie Kaczyńskiego, ale i zazdrośni demokraci wolą żyć w nurcie sprawczym kościoła, oszukańczej władzy, skorumpowanych polityków, a nie liderów demokratycznych inicjatyw i honoru.
Wolą swojski gnój na środku podwórka niż niepewne frykasy na stole. Zwłaszcza wtedy, gdy trzeba zawrócić z drogi akceptacji dla bandytyzmu podłej i skorumpowanej władzy oraz przyznać się do wstydu jej dotychczasowego popierania.
Szukamy lidera dla Polaków, czy kacyka?
Z przerażeniem patrzyłem na wpisy i komentarze, że opozycji potrzeba lidera. Zaraz potem obserwowałem podły hejt na tych, co się wyróżniają. Zwłaszcza, że partie zawłaszczyły reprezentację społeczną i nie ma możliwości walczyć o legalną władzę, jeśli nie należy się do partyjnych struktur wodzowskich poparcia dla jednego, najczęściej zużytego lidera. Tak jest na każdym szczeblu wybieranej władzy.
W zbliżających się czasach wzmacniania i rozwoju demokracji w naszym kraju musimy dokonać rewolucji w sposobie reprezentacji społeczeństwa obywatelskiego. To warunek zabezpieczenia państwa przed następnym partyjnym zamordyzmem i kierowniczej roli byle jakiej partii w narodzie.
Dopóki partyjni liderzy, zainteresowani zwalczaniem aktywnych członków, nawet własnej partii będą układać listy wyborcze dla swojej wygody, a nie dla dobra społecznego, to nasza demokracja wciąż będzie zagrożona kolejnymi kacykami Kaczyńskimi i kompromitacją państwa.
Dopóki tylko ogólnopolskie wielkie partie małych ludzi będą miały, w zasadzie, jako jedyne, prawo do wyłaniania reprezentacji parlamentarnej wszystkich Polaków, to nie skończy się dążenie tych wodzowskich partii do poszerzania swojej radości z władzy, poprzez obalanie niewygodnych zasad konstytucyjnej demokracji.
Dziś potrzebujemy uczciwych wyborów i wspólnych list, które pozwolą na szeroką reprezentację społeczeństwa obywatelskiego.
Powtórzę, społeczeństwa obywatelskiego, a nie partyjnych potakiwaczy.
To warunek konieczny do naprawy państwa.
Partie tylko na początku swojego istnienia reprezentują społeczeństwa narodowe. Potem, betonują poglądy i system dla swojego lidera.
Czas zrozumieć, że parlamenty wymyślono po to, by w sporze argumentów i dyskusji tworzyć prawo dla wszystkich i kontrolować demokratyczną władzę, a nie uprawiać zawody, kto kogo i jak szybko poniży oraz przegłosuje większą ilością bezmózgowców reprezentujących tylko partyjnych liderów.
Tymczasem nikt, kto jest aktywny, nie ma szans, aby znaleźć się na listach wyborczych do jakiejkolwiek władzy. Wszędzie scena polityczna jest zabetonowana przez tych, którym partia daje.
Szczytem kpin z wyborców był pakt senacki i głosowanie na jednego kandydata. Rozumiem potrzebę chwili, ale znam przypadek wybrania antyspołeczną mendę i zrobienie z łajdaka bohatera demokracji, bo lider partyjny tak narzucił. Miał taki kaprys lub interes. Tak zakpił z demokracji i prawdy. Tak było Panie Czarzasty?
Dlatego PiS mógł uchwalać prawo w sposób wojenny, czyli szybko, z inicjatywy poselskiej. Uchwalał bez opinii specjalistów, dyskusji zainteresowanych, ocen prawnych i skutków finansowych. Dla Kaczyńskiego i jego sekcji dennej liczył się tylko szybki efekt smaku władzy narzucanej innym w formie dyktatu. Wystarczy, że on tak chciał i nikt w Polsce nie zatrzymał jego paranoi i armii bezrozumnych potakiwaczy.
Polacy, nie niszczcie inicjatyw społecznych i nie zabijajcie swoich naturalnych odważnych liderów, tylko po to, by bandy mafijnych żołdaków skrajnie upartyjnionej władzy mogli gwałcić bezkarnie, napadać i łupić nasze wioski i miasta. Choćby ujawniali Waszą zgodę na poddaństwo i niewolę przemocy. Jednak, tylko oni mogą Wam przywrócić honor i zapewnić dobrobyt we własnym kraju.
Adam Mazguła