Kłamstwo, nawet tysiąc razy powtarzane nie stanie się prawdą
Partyjna Komisja Wyborcza PiS-u orzekła, że wybory były uczciwe. Teraz czekamy na wyrok Sądu Najwyższego, a właściwie specjalnej izby PiS-u w tym sądzie, aby uznała, że te 5,8 tys. zaskarżeń, sprzeciwów i opisów wielkiego wyborczego łajdactwa partyjnego PiS-u jest nieuzasadnione. Czy nie po to PiS zmienił prawo wyborcze i niezależne organy wyborcze, aby tak właśnie było?
Andrzej Duda odebrał uchwałę PKW o wyborze na Prezydenta RP. https://t.co/YC5snNYYZ0 pic.twitter.com/29wtkNApoR
— Kancelaria Prezydenta (@prezydentpl) July 21, 2020
Z szacunku do prawdy, nigdy nie nazwę Andrzeja Dudę prezydentem.
Jak śmieszni wydają się politycy, nawet opozycji, którzy używają określenia „wygrał wybory”, którzy mu gratulują wyboru. Znowu z szacunku do prawdy pozwolę sobie stwierdzić, że został on narzucony Polakom przez partyjny totalitaryzm.
Urzędnicy PiS-u ogłosili wybory, ustalili niekonstytucyjny termin, zmienili po PiS-owsku prawo, wykorzystali publiczne środki przekazu, aby zakomunikować społeczeństwu, że mają wybór pomiędzy Polakiem, który dba o rodzinę, a LGBT, niemieckimi interesami mafijnych złodziei, którzy chcą rozkraść majątek narodowy dla Żydów, mafii vatowskiej, zamachowców na kościół, … itd.
Te same treści nieśli wszyscy członkowie rządu na ich wiecach rozdawania obiecanek finansowych samorządom.
PiS zorganizował państwowy festiwal kłamstwa, oszustwa i nadzwyczajnego, podłego chamstwa w całej Polsce, aby przypisać boskość zwykłej marionetce prezesa i obrzydzić, zakłamać i poniżyć inne kandydatury.
Tymczasem obecność Andrzeja Dudy w polityce jest efektem wielkiego oszustwa i manipulacji partyjnego państwa oraz przekupionych przywilejami antykatolickich biskupów kłamstwa i nienawiści.
Nie wiem, jak będzie pełnić swoją funkcję narzuconego rasisty jednej partii, w warunkach braku akceptacji połowy polskiego społeczeństwa i światowych instytucji demokratycznych. Wiem natomiast, że ci, którzy tego dokonali, zamachnęli się na prawdę i polską demokrację.
Teraz latami będziemy poniżani i izolowani w świecie wartości oraz rozwoju cywilizacyjnego. Przecież to jest klasyczna zdrada!
Dlatego z szacunku do prawdy, nigdy nie wziąłbym udziału w zaprzysiężeniu niewiele rozumiejącego, co się wokół niego dzieje Andrzeja Dudy na prezydenta. Przecież to dalsza część, następny akt tej samej manipulacji oszustwa, aby pozorowała prawdę.
Kłamstwo, nawet tysiąc razy powtarzane nie stanie się prawdą, a jedynie przybędzie od tego zakłamanych. Dlatego brzydzę się tymi, dla których udawanie, że żyją w prawdzie, jest sposobem na życie.
Adam Mazguła