Pani Pawłowicz, jest Pani taką samą bezstronną sędziną jak Kaczyński demokratą
Krystyna Pawłowicz znowu pieje, tym razem pseudo niezależnością sędziowską. Po orędziu Marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego napisała: „Skandal zdrady Rzeczpospolitej przy wykorzystaniu telewizji publicznej”.
Pani Krystyno Pawłowicz, jest Pani żywym dowodem na upadek bezstronności sędziowskiej PiS-atrapy trybunału. Jako nienażarta władzą piewczyni komunizmu, emerytowana profesorka bezczelności i chamstwa powinna Pani wiedzieć, że telewizja, która nazywa Pani publiczną, jest przecież agendą propagandową PiS-u, czyli partii, którą jako bezstronny sędzia popiera Pani publicznie i wykonuje jej zadania. To jest skandal, a nie orędzie odpowiedzialnego Marszałka Senatu.
Wiadomo, że Pani apetyt jest odwrotnie proporcjonalny do inteligencji. Jednak wymaga to zdanie uzupełnienia, że chodzi o nie tylko o ociekające tłuszczem żarcie połykane publicznie, ale żądza władzy, kłamstwa i nienawiści do każdego normalnego człowieka.
Wydawałoby się, że wypowiada się Pani jako kobieta, która rozumie, że PiS to nie Rzeczpospolita, a pączkujący wstyd partyjnej głupoty politycznej. Pani nie odróżnia ciemnoty i prostactwa od mądrości i odpowiedzialności. To dokładnie tak, jak Pani idol Jarosław Kaczyński, który szukając prawdy, z którą dawno się minął, stwierdził, że nikt nam nie będzie wmawiał, że czarne jest czarne, a białe jest białe, a Pani biła mu brawo.
Pani Krystyno Pawłowicz, niech się Pani już nie wypowiada, bo to jest zdrada. Ludzie myślą, że wypowiada się uniwersytecka profesorka, a wychodzi to raczej na zatruwanie powietrza smogiem otępienia. Jest Pani taką samą bezstronną sędziną jak Kaczyński demokratą. Takiego trybunału jak on prawa, bezpieczeństwa i sprawiedliwości. Czy chodziło Pani o taką zdradę, bo jeśli tak, to jest to ostatni wyraz napisany przez Panią nie tylko do odkłamania i wyjaśnienia, ale mówiąc naukowo, do udowodnienia.
Adam Mazguła