Dzień PiS-obłędu
Policja, wojsko na ulicach, barierki, snajperzy blokady, spisywanie i zatrzymywanie… Dzień PiS-obłędu
11 rocznica samobójczej śmierci Lecha i zamordowania kolejnych 95 ofiar partyjnego bałaganu i niekompetencji Kaczyńskich, przebiega pomiędzy zwartymi bandami partyjno-policyjnych szpalerów i barierek.
Wszystko po to, aby główny bandzior kraju mógł towarzyszyć PiS-żołnierzom gen. Głąba w składaniu wieńca pod pomnikiem brata.
Zablokowano cały plac i okoliczne ulice, wystawiono snajperów, spisuje lub zatrzymuje się każdego pojawiającego się w tej okolicy, aby miłość suwerena do okupacyjnej władzy partyjnej i jej obłędu nie przeniosła się na „rasę panów”.
Tak przebiega dzień cynika, bezczelnego kłamcy i psychopaty. Dzień bałaganu, obłędu narodowego i religijnej kompromitacji.
To również dzień złodziei wieńców niesłusznych — żołnierzy Głąba i zakapiorów Szymczyka. Dzień ekstazy Kurskiego i orgazmu Macierewicza.
Tymczasem śledztwo prokuratury i komisji Antoniego smoleńskiego trwa i trwać będzie po wsze czasy. A to dlatego, że gęsta mgła, bałagan, pośpiech, niekompetencja, niewyszkolona załoga, upór w lądowaniu, nieczynne lotnisko, Jarek na telefonie, Błasik i diabli wiedzą, kto jeszcze nad pilotami w kabinie, … parafialnej hołoty i ich posłusznych prokuratorów nie przekonują o powodach katastrofy, jeśli jest to w interesie władzy.
Nawet wrak już jest im niepotrzebny. Nie ścigają też Sasina, organizatora wylotu, ani Dudy, prawnika z Kancelarii Prezydenta, ale opozycyjnych liderów, oczywiście.
I tylko bandzior fleja napędzany trupim paliwem wydaje się w swoim żywiole. 11 lat zaciera ręce, bo trwale skłócił naród i rządzi. Załatwił sobie pochówek na Wawelu i zapewnił miejsce w historii.
Szkoda tylko, że to nie spisane strony historii dumnego i mądrego narodu, a czarna karta księgi otępienia i terroryzmu politycznego, kłamstwa i cynicznego obłędu z kościołem w tle.
Adam Mazguła