Trupie paliwo Kaczyńskiego
Trupie paliwo jest napędem polityki Kaczyńskiego i jego partii.
Jarosław Kaczyński
nie zawodzi, jedzie na trupim paliwie i produkuje ten jad narodowy na skalę przemysłową. Zastanawiam się, kogo może reprezentować taki katolicki i bogobojny skarb ochraniany przez dziesiątki agentów w jednym czasie.
To zrozumiałe, że nie miał on na to wpływu, ale urodził się w rodzinie komunistycznych morderców Polaków.
Nie chodzi mi o rodziców, ale wujków, którzy troszczyli się o małych Kaczyńskich tak bardzo, że odebrano willę rodzinie bohatera walki z bolszewizmem i przydzielono rodzinie przyszłych „bohaterów narodowych”.
Tak wyrastał mały Jarek w atmosferze złotego dziecka, gwiazdy filmowej złodziejaszka, obeznanej z terrorem, jaki wujkowie czynili w Polsce. Nawet, gdy noga się podwinęła w szkole, można było liczyć na wuja i ominąć klasę idąc dalej ku karierze. Protektorat był wszechstronny.
W wojsku robiono z ofiar mężczyzn, ale on nie służył, bo…? Chory? Na nóżkę, czy może główkę?
Widocznie uznał, że nie jest przeznaczony do obrony jakiejś tam ojczyzny, a do grania śmiercią jej obywateli.
O jego maturze i magisterce jest cicho w źródłach, czyżby nie posiadał?
Jednak doktorat znowu bolszewicki.
Potem przyszły czasy tajnych współpracowników służb bezpieczeństwa i przeczytałem coś o „Balbinie”, coś o rodzicach związanych ze służbami PRL. Piękne bolszewickie wychowanie pozwoliło na hasła jego dojścia do władzy z hasłami „dekomunizacji” i „dezubekizacji”.
Szczytowy rozwój hipokryty.
Jednak wróćmy do tematu.
Samotnie krocząc przez życie,
człowiek normalny nie jest szczęśliwy. Nie pokocha się z żoną, nie przytuli dziecka, nie nauczy syna grać w piłkę i jeździć na rowerze. Nie przeżywa jego pierwszej randki i pracy. Nie pomaga stanąć mu na nogi w samodzielnym życiu.
Samotnie można jednak rozmyślać o tym, co przeminęło, co się straciło, czego się nie przeżyło i kto jest temu winny. Można się żywić nienawiścią i obmyślać plany zniszczenia ludzi szczęśliwych i normalnych.
Samemu też trudno czegoś dokonać, więc Kaczyński poszukał sobie podobnych, sfrustrowanych i mało odpowiedzialnych ludzi. Takich, których można przekupić, albo dowartościować ich ułomność pozycją społeczną. Oni umieją dziękować i są najwierniejsi. Dorzucił on do tego wiarę w cokolwiek, na przykład w „zamach” smoleński i partia gotowa.
Potem należy wmówić Polakom, że wszyscy kradną, reprezentują obce interesy i jedynym uczciwym jest Polak-katolik, biedny, zawsze okradany i nieszczęśliwy życiowo.
Aby pogrążyć poprzedników, warto było wykorzystać służby Putina i jego podsłuchy, oraz media katolickie i publiczne z bogoojczyźnianą agresją.
Do pełnego sukcesu wyborczego potrzebna jest jeszcze emocja, tragedia, zagrożenie i zaangażowanie Boga. Takie wymagania gwarantuje śmierć i strach.
Tak fajtłapowaty dziadunio, został prezesem najwyższej mocy.
Granie strachem i śmiercią.
Kiedy trzeba było mocnego przekazu medialnego, że Kaczyński walczy z mafią węglową, wysłał umyślnych do Barbary Blidy, którzy po robocie zmienili ubrania, posprzątali i wyszli, twierdząc, że popełniła samobójstwo. Jednak przekaz do mas parafialnych był taki, że walczy on z mafią, a winni tak się boją, że wolą siebie uśmiercić niż oddać się w ręce „prawych i sprawiedliwych”.
W niewyjaśnionych okolicznościach zginęło bardzo wiele osób i dziwnym sposobem, wszystkie niosły jakiś przekaz dla parafian.
Andrzej Lepper, by nikt nie zaglądał władzy na ręce. Gen. Sławomir Petelicki, czy płk Sławomir Berdychowski, by wiadomo było, że to partia kieruje siłami specjalnymi i aby nie było wątpliwości, mianowano niespełniającego wymogów dowódcy, grubego jak beczka, ale wiernego „Pontona”.
Igor Stachowiak został zamordowany na komisariacie, aby policjanci wierzyli w swoją bezkarność, dopóki służą partii…
Katastrofa smoleńska była wynikiem skandalicznych zaniedbań i bałaganu wokół Kaczyńskiego. Chciał on wykorzystać tragiczną śmierć polskich oficerów w Katyniu i innych miejscach kaźni do kampanii wyborczej na prezydenta.
Jednak tę tragedię dało się wygrać na wiele szerszy sposób. Po kilku dniach autentycznej żałoby narodowej zaatakował on swoich przeciwników politycznych, oskarżając o zamach. Potem, o współpracę z obcymi mocarstwami, o niedopełnienie obowiązków wszystkich, tylko nie swoich, tych, którzy organizowali wylot – Sasina i Dudy.
Dla swojej gry na trupach Kaczyński ukradł pamięć Katynia,
bo niewielu już wspomina 20 tysięcy zamordowanych oficerów służących Polsce, tylko smoleńską kompromitację. Dowodem jest fakt, że nigdy, żaden Kaczyński, przed czy po katastrofie, nigdy, nie był w Katyniu.
Oszustwo smoleńskie pozwoliło napełnić kieszenie i konta swoim zwolennikom milionami złotych, zaszczuwać przeciwników politycznych ciągle nowymi „rewelacjami” Macierewicza i atakować propagandowo ciągle nowymi kłamstwami. Jak brakowało paliwa, to zaczęto ekshumacje, wbrew logice i woli wielu rodzin.
Polityka Kaczyńskiego żywi się śmiercią.
Stworzył on partyjną machinę nienawiści i zaangażował do niej ministerstwa, telewizję, radio, czasopisma, Internet… Atak taki przeżyłem i ja, kiedy zaszczuwał mnie bezczelnymi kłamstwami we wszystkich mediach przez rok. Stworzył mój alternatywny życiorys na potrzeby zaszczucie mnie i mojej rodziny. Wiem jak to podła broń suk**syna.
Jednak od jego nienawiści i produkcji jadu narodowego zginął w sposób pokazowy, zastraszający samorządowców i wspierających WOŚP, Paweł Adamowicz. Teraz prokuratura robi wszystko, aby w społeczeństwie przebiła się myśl, że i mordercę nie spotka kara, bo postępował, jak politycznie od niego oczekiwano.
Jak na zawołanie, popełniają w nieprawdopodobny sposób samobójstwa podejrzani i zatrzymani, którzy znają fakty z afer PiS-u.
W więzieniach partyjnej władzy nawet mistrz pięściarski wiesza się z pozycji poziomej i traci życie. Teraz wszyscy wiedzą, że nie wolno zeznawać przeciwko jego koleżankom i kolegom. Tę samą myśl niosą ze sobą wspierani przez policję faszyści, organizując marsze nienawiści. Kaczyński kazał szkalować ludzi, którzy przeciwko temu protestują.
Jest tolerancja dla wieszania symbolicznego na szubienicach, dla palenia kukieł osób ważnych lub innej narodowości. Atakuje się brutalnie spotkania KOD-u, osób LGBT, samorządów (gdzie nie rządzi PiS), prawników i ich organizacje samorządowe, ludzi odmiennych rasowo. Jednocześnie umarza się śledztwa przeciwko takiej „pożądanej” agresji. Nie wszczyna się postępowań wobec sprawców gigantycznych afer, gdzie są zamieszani członkowie kierownictwa PiS, a jest takich setki.
Zniszczył Kaczyński służbę zdrowia i doprowadził do nadmiernych śmierci. Zdemolował lasy i parki narodowe, powietrze, którym oddychamy i zrujnował perspektywę budowy alternatywnych źródeł energii. Stworzył modę na mordowanie bez opamiętania dziko żyjących zwierząt.
J. Kaczyński, zachowuje się jak pasożyt śmierci i dewastacji. Wsparcie dała mu też pandemia. Była jak dar od śmierci. Setki tysięcy zmarłych, a Kaczyński zamiast ratować Polaków, robił interesy na maseczkach, respiratorach, zakupił agresywne środki do podsłuchiwania obywateli i dokonał ataku po władzę na trupach. To wymarzona przez Kaczyńskiego sytuacja. W czasie, gdy inne kraje walczyły o życie swoich obywateli, Kaczyński zaatakował ponownie wolne sądy i zabrał prawa obywatelskie zwykłą ustawą. Wyprowadzenie wojsk amerykańskich z Afganistanu Kaczyński wykorzystał do mordowania i głodzenia uchodźców na granicy oraz doprowadził do możliwości wprowadzania przez jego ludzi stałego Stanu Wyjątkowego bez oglądania się na Konstytucję.
Kiedy dowiedział się o zbliżającym się ataku zbrojnym na Ukrainę zorganizował w Warszawie kongres europejskich faszystów popierających Putina i zaatakował wolne media.
Po ataku Putina na Ukrainę Kaczyński zamilkł na tydzień i Polacy tłumnie ruszyli na pomoc ofiarom tragedii. On liczył trupy i planował inicjatywy propagandowe, aby wspierać Putina hasłami walki z nim. Potem zawłaszczył sukcesy organizacji społecznych, samorządowych i zwykłych obywateli w pomocy uchodźcom, by zyskać poklask parafialnych i międzynarodowych notabli.
Kiedy zlekceważył go prezydent Biden i ośmieszył Żeleński, wraca do „zamachu smoleńskiego” i trupów smoleńskich.
Zniszczył kraj,
zadłużył, rozbił jedność narodową, podzielił i skłócił Polaków. Wywyższył haniebne słowo – kłamstwo, do roli pozytywnej i pożądanej. Z oszustwa zrobił oręż, a z mediów siłę agresji propagandowego kłamstwa. Z ludzi ułaskawionych zrobił ministrów, z przestępcy generalnego kraju ministra sprawiedliwości, z pajaca fałszywego prezydenta, a z komunistycznych aktywistów stanu wojennego sędziów pseudo Trybunału Konstytucyjnego.
Rządzi mocą katolickiej doktryny propagowania męczeńskiej śmierci, skierowanej do mózgów parafialnej większości.
Jest wszechobecna śmierć, jest zbawca, jest wiara i władza, która utrwali tę świętość. Brakuje tylko krzyża, narzędzia śmierci, ale i ten brak jakoś się uzupełni. Naród ciągle krzyczy – „Jarosław, Polskę zbaw!”
Prze Kaczyński do władzy z takim uporem i w takim bałaganie, jak do lądowania w Smoleńsku. Jednak machina propagandowa za miliardy złotych rocznie robi swoje.
Każdy normalny mąż stanu, wzniósłby się dzisiaj na wyżyny aktywności, budując solidarność ludzi we wspólnej walce z zagrożeniem. Jednak dla Kaczyńskiego ważniejsze jest ogranie naiwnych opozycjonistów przy pomocy strachu i trupów.
Nie widzisz Jarosławie Kaczyński, jaki jesteś podły i nieprzystosowany do normalnego życia?
Brzydzę się tą hieną cmentarną, ale i całą rzeszą zwolenników gloryfikacji ciemnoty i śmierci.
Pozostaję jednak w nadziei, że w końcu miłość, zgoda i życzliwość, brak obojętności i przyzwoitość pogoni Kaczyńskiego i jego opętaną hołotę na ławy oskarżonych i osądzonych. Potrzebujemy też delegalizacji faszystowskiej partii zbudowanej na zdradzie i kłamstwie.
Polska znowu może być dumnym krajem ludzkiej solidarności.
Adam Mazguła