Bezkarność. Krótka historia upadku.
Dyskusja zamiast wojny i upadku – tak. Dla bezkarności władzy – nie.
Aby uniknąć wojen, ludzie wymyślili parlamenty. Aby mogli się sprzeciwiać władzy dali im immunitety.
Tymczasem, tak je sobie rozszerzyli, tak nimi obdarowali inne instytucje, że zasłaniają nimi każde swoje łajdactwo, które staje się bezkarne na stałe.
Kwitną więc mafie takich oszustów.
To moda i sposób na bogactwa i władzę absolutną.
By się ludzie nie oburzali, wymyślili propagandę. Łajdaki tam zatrudnione mają ludzi przekonywać, że okradają ich tylko dla ich dobra, bo nie było innego wyjścia, a oni są tylko ich wspaniałymi przedstawicielami, katolikami i patriotami. Na dodatek nie mogą oni wybrać innych przedstawicieli, bo to szefowie mafii, a nie ludzie mogą tworzyć listy tych przedstawicieli.
Dlatego coraz więcej ludzi nie chodzi na wybory, bo przecież mogą tylko wybrać mniej przestępczą mafię i to tylko z deklaracji, bo powołać mogą, a odwołać nie. Nic więcej.
Do tego dochodzi wyższość chamstwa nad rozumem,
bo grzecznych łatwo się bije i chamom schodzi się z drogi.
Tak rządzi się naturalnie, bo jeśli bezkarnie, to podziałami, pięścią i terrorem.
Tej postawie patronuje największy totalitaryzm w historii, który za pomocą krzyża — narzędzia śmierci i tortur, obiecanego szczęścia, ale po śmierci, przez agentury umieszczone w każdej wsi, szerzy fanatyzm religijny, poparcie dla zwyrodnialców władzy i zwalcza demokrację i naukę.
To krótka historia upadku demokracji i to nie tylko w Polsce.
Przykro mi, ale tak to widzę.
Dopóki nie pogonimy łajdackich polityków, prokuratorów, sędziów, bandytów narzucanej wiary krzyża, nie zdobędziemy się na tak daleko idącą odwagę, Polską i Światem zarządzał będzie terroryzm totalitarny bezkarnych s-synów.
Adam Mazguła