27 stycznia 2022

Godne życie, czy boża śmierć?

Godne życie, czy boża śmierć?

Podziel się ze znajomymi

 

Dla biskupów istotą życia jest krzyż, cierpienie i śmierć, najlepiej męczeńska. Tymczasem ludzie kochają życie godne.

 
Mimo protestów kobiet i całego świadomego, cywilizacyjnego środowiska, fanatyzm religijny w Polsce staje się coraz bardziej barbarzyńskim prawem świeckim opartym na torturach w imię religii.
 

Religia narzuca śmierć i ludzkie dramaty

Właśnie biskupi zamordowali Agnieszkę z Częstochowy, matkę trojga dzieci, bo bogobojni lekarze – mordercy nie usunęli jej martwego płodu w ciąży bliźniaczej i 7 dni nosiła go w sobie, aż drugi płód umrze.
 
To była katolicka tortura kultury chrześcijańskiej. Świadome morderstwo biskupów matactw i krucjaty kłamstwa.
 
Współudział z pewnością mają tu wspierający ich mordercy z PiS, Ordo Iuris i faszyści z Konfederacji. To kolejna ofiara ich bezczelnej morderczej podłości.
 
Opowiadała mi młoda pielęgniarka, że pewne młode małżeństwo zdecydowało, że, mimo stwierdzonego uszkodzenia płodu, ich dziecko przyjdzie na świat. Pomogła w tej decyzji dewocyjna katolicka rodzina, która wykupiła msze i modliła się, wierząc głęboko, że wszystko zakończy się pomyślnie.
Cud się jednak nie zdarzył – dziecko urodziło się z wodogłowiem. Na drugi dzień po porodzie zrozpaczona matka uciekła ze szpitala, ojciec dziecka też zaginął. Dziadkowie przestali się interesować chorym noworodkiem, problem został w szpitalu.
 
Każdy z nas słyszał wiele podobnych opowiadań, a mimo to — wielu ludzi poddaje się propagandowej agresji kościelnych hierarchów, domagających się niesienia na swoich barkach pokutnego krzyża.
 
Powód jest niezwykle prosty. Chodzi tu o jasny przekaz do często niewykształconych i uległych mas wiernych.
 

Chodzi o słowo- klucz, o najpiękniejsze, obok miłości, słowo „ŻYCIE”.

Jest ono odmieniane przez hierarchów Kościoła na wszelkie sposoby:
jesteśmy za życiem, chrońmy życie, nie zabijaj
 
Taki slogan przebije się wszędzie, ponieważ pociąga za sobą humanitarne przesłanie współczesnego świata; jest uniwersalny, niesie w sobie miłość i troskę o byt. To idea świadomego i aktywnego istnienia.
 
Dlatego biskupi tak wielkie znaczenie przypisują wyrazowi „życie”.
 
To nic, że namawiają do niepotrzebnych poświęceń, kłamią i wydają fałszywe świadectwo, ważniejsze jest dla nich zawłaszczenie idei życia.
Jednak życie musi mieć swojego właściciela, dlatego płody są dla biskupów dziećmi, tylko jeszcze nienarodzonymi.
Im więcej będzie problemów, tragedii, sporów o aborcję, tym bardziej będą mogli narzucać swoje prawo do własności pojęcia „życie”.
 

Biskupom chodzi o spór,

o ciągłe powtarzanie, że oni są za życiem. Bo jeśli oni są za życiem, to nikt tego nie mówi, ale w podświadomości zostaje przekaz, że wszyscy pozostali są za śmiercią.
 
Dla wzmocnienia emocji skupiają uwagę na dziecku. Wszyscy przecież kochamy dzieci i chcemy ich szczęścia.
Dlatego ich propaganda używa wzmocnienia kłamliwych określeń typu: „nienarodzone dziecko w 3. tygodniu życia”, „nie zabijajcie dziecka tabletką dzień po”.
 
Jeśli nienarodzone albo nawet niezawiązane są komórki życiowe — to, dlaczego mowa o dziecku?
 

To publiczne granie słowem „życie” i „dziecko nienarodzone”.

Granie bogiem i prawdą ma wielki koszt społeczny, który łączy się z tragediami ludzi, ale to już nie interesuje biskupów. To nie ich koszt obowiązkowy. Oni mają tylko propagandę duchowego przywództwa, za którą płacą oszukani wierni.
 
Każdy z nas, nawet jeśli urodził się sprawny, może ulec wypadkowi i będzie potrzebował pomocy.
Jednak ci, którzy urodzili się niezdolni do samodzielnego funkcjonowania, muszą mieć mocne wsparcie. Nie tylko rodziny, ale właśnie Kościoła, namawiającego do rezygnacji z prawa do aborcji, jak również państwa, które ma obowiązek społeczny w stosunku do takiego obywatela.
 
Dzisiaj niepełnosprawni, zdesperowani brakiem warunków do życia, nie widzą ani empatii, ani poczucia obowiązku ze strony państwa; nie znajdują też wsparcia w Kościele.
 
Wynika z tego, że życie to hasło i nie ma nic wspólnego z godnością tego życia.
 

Dla biskupów istotą życia jest krzyż, cierpienie i śmierć, najlepiej męczeńska. Tymczasem ludzie chcą po prostu żyć godnie.

Więc życie ma być katorgą, krzyżem i nie ma nic wspólnego z godnością życia.
 
Najważniejsze dla nich jest to, że życie prowadzi do śmierci, a więc pochówków, cmentarzy, żałoby, spadków, na których bogaci się kościół.
 
Nie znam żadnego chwytliwego katolickiego hasła, które odnosiłoby się do godności ludzkiego życia. Pozostaje jedynie cierpienie.
 
Jeśli to życie bez godności jest świadomym wyborem — to można to przyjąć.
Jeśli jednak to wymuszone działanie ludzi religii, to jest to ciągła walka ze śmiercią, katorga ludzi skazanych na cierpienie przez religię wprowadzoną do świeckiego prawa, całkowite przymusowe poświęcenie, z rezygnacją z pracy zawodowej, z życia rodzinnego, z ambicji życiowych, z myśli o następnych dzieciach…
To tortura rodzinna bez nadziei. To śmierć cywilna i najczęściej rozbicie całej rodziny i jej dla nieuleczalnie chorych, niezdolnych do samodzielnego życia.
 

I kto tu jest za życiem, a kto jest za śmiercią — bezczelni biskupi?

Nie dajmy sobie narzucać kłamstwa pod postacią nieomylnego Boga.
To biskupi organizują cierpienie potulnych owieczek i ich męczeńską śmierć.
 
Jestem nie tylko za życiem, ale również za jego godną formą. Za pełnią godnego życia dla szczęścia, radości i budowania życzliwych relacji z innym człowiekiem, światem zwierząt i przyrody.
Moim celem nie jest męczeńska śmierć na krzyżu i dla modlitw kleru, ale dla odkrywania świata, nauki i szacunku do każdej życzliwej odmienności.
Dlatego zawsze będzie dla mnie ważniejsze świadome godne rodzicielstwo, a nie udręka trwania do męczeńskiej śmierci.
 
Jestem przekonany, że w nas, którzy jesteśmy za dopuszczaniem aborcji, jest więcej szacunku do życia, niż w tych, którzy ogłosili swoją krucjatę świętej śmierci.
 

Biskupi Raj

Tymczasem dzisiaj krzyki nieszczęśliwie narodzonych dzieci i ich rodziców zagłuszają matactwa i kłamstwa ubrane w szaty bogów. Jednak coraz głośniej słychać echo kościelnych dzwonów krzywdy, których nie słyszą biskupi pałacowego życia w raju, za cenę swojej propagandy. W raju tu i teraz, a nie dopiero po męczeńskiej śmierci.
 
Panują więc biskupi nad zniewoleniem ludzkiej woli poprzez religię śmierci. Panują obraną świętością nad państwami, władcami, umysłami ciemnych mas i ich społecznym, czy prywatnym dobytkiem.
 
Wystarczy tylko wspólnie, totalnie i jednolicie ludzi otumaniać i uzależnić od narodzin po śmierć. Najlepiej wspólnie z władzą świecką, bo wspólnie można więcej.
 
I tak powstaje prawo religijne, które narzucane jest świeckim.
 

Tymczasem umierają w męczarniach kobiety,

pozostawione same z nieuleczalnie chorymi dziećmi. Bo jakaś kreatura nazywana pasterzem, w dwuwiecznej sukience, wspierana przez PiS-chamów moralnego dna, i ma wizję swojego bogactwa, kosztem zniewolonych i odżumionych bogiem owieczek.
 
Cywilizacji jednak nie zatrzymacie. Ludzie umieją czytać, interesują się historią chrześcijańskiego ludobójstwa. Coś mi się zdaje, że musicie na gwałt szukać nowych bogów, bo tego już sami odarliście z boskości.
 
Adam Mazguła

Komentarze




Powiązane artykuły

×

Szukaj w serwisie

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję