Jaka to wiara?
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski arcybiskup Stanisław Gądecki, arcybiskupi, biskupi, księża,
nie jestem Waszym wiernym, nie chodzę do kościoła, bo nie czuje takiej potrzeby. Wychowałem się jednak w chrześcijańskiej rodzinie i doskonale wiem, jaką macie historycznie umacnianą przez lata moc wpływania na postawy moich rodaków i na wszystko, co się w mojej ojczyźnie dzieje.
Jako aktywny oficer służący całe życie ojczyźnie, dla którego treść składanej przysięgi wojskowej, mimo pozostawania w rezerwie ciągle pozostaje ważna, bardzo niepokoję się o swój i moich rodaków los również i z Waszej przyczyny.
Wasze zaangażowanie w sprawy polityki jednej partii w naszym kraju, która opiera swoje korzenie na negatywnej rewizji dotychczasowych dokonań naszego narodu, budzeniu lęków nacjonalizmu, podziałów społecznych i moralnego upadku ludzi sprawujących władzę w kraju, budzi niepokój najwyższej miary.
Nikt poważy, nawet nie jest już w stanie oddzielić tego, co robi władza, od tego, jakie inicjatywy podejmuje Kościół pod Waszą kontrolą. Innymi słowy, za cenę ciągle nowych przywilejów i pieniędzy publicznych, staliście się politykami odpowiedzialnymi za skłócanie narodu i rozkład demokratycznych fundamentów państwa. Sami oceńcie, bo zamierzam wyjaśnić, o co mi chodzi.
Panowie arcybiskupi, biskupi, księża,
zdołaliście podporządkować sobie całe życie Polaków od momentu poczęcia, przez chrzest, naukę w szkole, bierzmowanie, sakrament małżeństwa, kontrolę nad kolejnymi pokoleniami kończącymi swoje życie sakramentem, pochówkiem i nawet po śmierci sprawujecie kontrole nad ich grobami na cmentarzach, które w większości są pod Waszą kontrolą.
Macie kościoły w każdej niemal miejscowości, najdroższe posiadłości w każdym mieście, mieszkacie w pałacach ze służbą, korzystacie z ulg celnych i podatkowych, poruszacie się najdroższymi pojazdami i stawiaciekrzyże swojej wiary wszędzie, gdzie tylko zapragniecie.
Mimo złotych ścian w kościołach, niezliczonych domów pielgrzyma zwolnionych z podatków i posiadania prawa do obrotu ziemią, Wasza działalność jest wspierana hojnie z budżetu państwa. Zawsze też możecie liczyć na każdego biedaka, który pomoże Wam zaspokoić kolejne potrzeby. Tak już w naszym społeczeństwie jest.
Czego Wam brakuje Panowie duchowni? Tylko kochać bliźniego, nieść pokój pomiędzy ludzi i z miłością do każdego człowieka korzystać z dobrej dla wiary koniunktury.
Jednak dla Was to za mało!?
Kierowany przez Was Kościół katolicki ma dominującą pozycję społeczną i przywileje, o jakich nawet nie śniło się Waszym poprzednikom.
Wy wspieracie nacjonalizm, który prowadzi niestety do tak tragicznych wydarzeń, jak Katyń, Oświęcim, Syberię… Tak mało zabiegacie o to, żeby nigdy nie zdarzyło się nic podobnego.
Patriotyzm jest czymś wzniosłym, ale gdy jest miłością, a nie jakąkolwiek formą nienawiści. Dlatego wszelkim przejawom nacjonalizmu i skrajnego szowinizmu powinniście się sprzeciwiać. Wspieracie ideologię, która nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem. Jak określił abp Alfons Nossol „Ideologia jest trucizną, także chrześcijańska ideologia, bo ideologia chce za wszelką cenę obronić, uratować ideę — także za cenę człowieka”.
Co ma wspólnego z wiarą dzielenie społeczeństwa, szczucie na osoby LGBT, na ludzi innej wiary? Po co Wam szczuć na kobiety i urządzać im piekło związane z ich seksualnością i rozrodczością? Czyż akty miłości i rodzącego się z niej nowego życia nie jest cudem? Po co się tam angażujecie po stronie agresji i zakazów? Nie rozumiem, z jakich powodów wywołujecie całe wojny seksualne, ukrywacie pedofilię, cały swój majestat rzucacie na szalę zakazu edukacji seksualnej, o in vitro… Nigdzie nie słychać tak głośnych sporów o seksualności człowieka, jak z ust hierarchów kościelnych i księży. Czy to obsesja duchownych, czy nadmierny wpływ sekty nienawiści chrześcijańskiej — Ordo iuris?
Nie rozumiem, dlaczego popieracie przemoc w rodzinie, pijaństwo, nieróbstwo? Czy to jest obowiązujący wzorzec polskiego katolika?
Nie piszę tego listu, aby Was Panowie pouczać, macie swoją naukę, doktrynę, wykształcenie i przemyślenia, ale nie mogę dalej udawać, że nic się nie dzieje, że to nie moja sprawa. Regularnie otrzymuję pogróżki i wyzwiska od Waszych wiernych, grożących mi śmiercią lub kalectwem, bo ośmielam się zabierać głos w sprawach publicznych i dlatego, to jest również moja sprawa.
Uważam, że zaangażowanie duchowieństwa w proces dzielenia Polaków, upolitycznianie chrześcijaństwa oraz uczestnictwo w procesie dzielenia i siania nienawiści wśród ludzi nie powinno mieć miejsca na ambonie. Bardziej godne byłoby jednanie zwaśnionych stron.
Nie wolno Wam jątrzyć, ideologizować, upolityczniać problemów, bo wówczas sami zawężacie się do stronniczości. Uwaga Wasza powinna być wyczulona na ludzi oczekujących od Was pomocy i autentycznej posługi.
Tymczasem słucham papieża Franciszka i nie mogę się nadziwić, jak mądre wypowiada słowa, jak cenne nauki daje wiernym. Tyle tylko, że również słyszę o podłościach i zwykłym chamstwie dokonywanym przez takich arcybiskupów jak Sławoj Leszek Głódź czy Marek Jędraszewski i wiem, że to nie jest ta sama wiara. Mam też swoje niezbyt miłe doświadczenia z ich udziałem, a Wy to tolerujecie, ukrywacie, akceptujecie?
Panowie arcybiskupi, biskupi, księża,
jaką to wiarę reprezentujecie w polskich kościołach, bo chyba nie jest to ta sama wiara naszych ojców, która kazała w pierwszej kolejności miłować człowieka, której lekcje daje nam codziennie papież Franciszek?
Adam Mazguła
PS. Przypominam mój tekst o wspomnianym arcybiskupie z grudnia 2018 r.