Wybory czy sondaż pocztowy?
Wzorzec genetyczny rasy panów prze do wyborów, laska marszałkowska podnieca się terminem, a bank-ster kłamie jak zwykle, że będą uczciwe…
Tymczasem to, co chcą urządzić PiS-dranie nie jest wyborami!
Wybory to zgodny z Konstytucją złożony proces organizowany przez Państwową Komisję Wyborczą. Zaczyna się od ogłoszenia wyborów przez Marszałka Sejmu, wyłonienia kandydatów, zebrania dla nich list poparcia, zgłoszenia i prowadzenia uczciwej kampanii wyborczej.
Ważnej jest, aby każdy kandydat miał w tym procesie takie same prawa, ten sam czas antenowy w mediach publicznych na przedstawienie swojego programu i prawo do debat, spotkań na terenie obejmującym wybory. Ma prawo do niezależnej komisji wyborczej, wyznaczania swoich obserwatorów i mężów zaufania…
Sam akt głosowania to tylko ważny element całości, a nie wybory!
Potem przychodzi czas na liczenie i zliczanie głosów, rozpatrywanie nieprawidłowości, rozpatrywanie protestów wyborczych…
Tymczasem PiS organizuje farsę wyborczą. Pocztowy sondaż listonoszy i swoich urzędników
Nazywanie tego aktu wyborami, przez polityków i środowisko dziennikarskie jest znacznym nadużyciem. Przecież nawet PKW została odsunięta od organizacji tej farsy.
W zasadzie nic nie jest tak, jak powinno. Kampanii wyborczej nikt, oprócz Andrzeja Dudy nie ma możliwości prowadzić, a bezstronność mediów w przedstawianiu kandydatów jest raczej pokazem podłości manipulatorów informacją.
Konstytucja wymaga, aby wybory odbywały się według zasady tajności głosowania, a więc głosowanie przebiegało w odseparowaniu, było anonimowe, a karty do urn wrzucało się osobiście. Tymczasem ten, co chce zagłosować musi się ujawnić. Czy będą robić listy, jak za faszyzmu w Niemczech, swoich i wrogów?
Wygląda na to, że farsa wyborcza ma polegać na tym, że PiS zorganizuje, przeprowadzi i policzy głosy wyborców. Nie potrzebuje do tego celu nikogo więcej.
W takim razie, biorąc pod uwagą dotychczasową politykę tej partii opartą na kłamstwie, oszustwie, braku jakiejkolwiek przyzwoitości i przestrzegania zasad moralnych, można już dzisiaj ogłosić wyniki wyborów, w których wygrał kandydat tej partii.
To tak, jakby mecz piłkarski odbywał się na terenie PiS-u, na którym tylko oni wiedzą, jakiej wielkości jest boisko i bramki, tylko gospodarze mogli używać butów piłkarskich, każdy zawodnik gospodarzy miał prawo do dwóch swoich pomocników na boisku, sędziowie byli przedstawicielami gospodarzy, a każdą bramkę zatwierdzał osobiście prezes.
Ta farsa nie jest wyborami, a co najwyżej sondażem wewnętrznym prowadzonym przez urząd pocztowy na zlecenie PiS-u. W ten sposób nie można wybierać Prezydenta Polski i ja tak wybranego nigdy nie zaakceptuję.
Nazywajmy rzeczy po imieniu,
Adam Mazguła